poniedziałek, 17 listopada 2014

Przerażenie mamy w cenie


Noc w tym hotelu zapamiętasz do końca życia. Z mięśniami napiętymi jak struny leżysz w łóżku. W ręce, zamiast drinka z palemką, trzymasz miernik pola elektromagnetycznego. Recepcjonista uprzedzał, że pokój, w którym chcesz się zameldować, zamieszkuje już inny, mniej namacalny… lokator.


Przełom lat 80. i 90. nie należał do najlepszych okresów w historii Crescent Hotel & Spa w Eureka Springs. Właściwie to obiekt przechodził kryzys. Biznes słabo się kręcił, czemu nie pomagały szerzące się w okolicy pogłoski. „To nawiedzone miejsce” – ostrzegali turystów mieszkańcy. – „Wszyscy w Arkansas wiedzą, że straszy tam duch irlandzkiego kamieniarza, który zginął przy budowie budynku w 1886 roku. Lepiej przespać się w jakimś porządnym pensjonacie”. 

Ówczesny kierownik hotelu wszystkiemu zaprzeczał. Jednak im bardziej starał się uciszyć plotki, tym głośniej je rozpowiadano. Zwłaszcza, że nieliczni goście, którzy postanowili przenocować w obiekcie, opuszczali go bogatsi o trudne do wytłumaczenia historie i zdjęcia…

Wreszcie w 1995 roku nowy manager, Jack Moyer, odmienił los podupadającego hotelu. Jak to zrobił? Po prostu powiedział na głos to, o czym wszyscy wiedzieli od dawna. „Tak, to prawda. Nasz hotel jest nawiedzony. Zapraszamy serdecznie. If you dare.”

Paradoksalnie, jego taktyka okazała się strzałem w dziesiątkę. Garstka zainteresowanych bardzo szybko rozszerzyła się o badaczy zjawisk paranormalnych, fanów mocnych wrażeń i niedowiarków pragnących udowodnić, że zjawa irlandzkiego kamieniarza to tylko chwyt marketingowy. Crescent Hotel & Spa w krótkim czasie okrzyknięto Najbardziej Nawiedzonym Hotelem w Ameryce, zaraz po tym jak trafił do reality show Ghost Hunters, w którym profesjonalnym badaczom zjawisk nadprzyrodzonych udało się zarejestrować kamerą tajemnicze widziadła. Od tamtego czasu obiekt cieszy się pełnym obłożeniem w okolicach Halloween i przez większość weekendów w roku.

Bezsenność w Ameryce

Crescent Hotel & Spa to zaledwie jeden z hoteli, które dopiero od niedawna otwarcie przyznają się do nawiedzeń. Jeszcze niecałe dwie dekady temu właściciele obawiali się, że pogłoski o duchach odstraszą potencjalnych klientów. Podobny niepokój podzielali kierownicy hoteli, w których jedynie kręcono sceny do filmów takich jak The Shining czy Ghostbusters. Strach, zmory, śmierć – od tych tematów starano trzymać się z daleka.

„Spirytystyczna” promocja okazała się jednak bardzo skuteczna – na tyle, że bez jej pomocy pozycja większości podrzędnych pensjonatów w przewodnikach turystycznych stałaby się mocno niepewna. Manifestacje zjaw spowodowały, że amerykański sen w branży hotelarskiej zyskał nowe znaczenie – przepisem na jego osiągnięcie stała się obietnica amerykańskiej bezsenności.

Spooktacular October

Dziś hotele, zwłaszcza w okresie Halloween, prześcigają się w reklamowaniu lokatorów z zaświatów. Duchy trzaskają drzwiami, na przemian gaszą i zapalają światło, dyszą gościom w karki i wślizgują się im pod kołdry. Jest to nie lada gratka dla fanów turystyki spirytystycznej, której popularność rośnie w Ameryce z roku na rok. 

Coraz częściej podróżni w miejsce drinka z palemką i widoku na otwarte morze wybierają gęsią skórkę i przyśpieszone tętno. Nawet jeśli włosy jeżą im się na głowie jedynie za sprawą siły sugestii. Stąd też hotele dbają o to, by październik – miesiąc, w którym każdy Amerykanin szuka dreszczyku emocji – obfitował w odpowiednie rozrywki. Wyszczerzone dynie i duchy we własnej osobie już nie wystarczą. Konkurencja jest na tyle duża, że autentyczne nawiedzenia musi wspierać szeroka oferta marketingowych atrakcji. Na co mogą liczyć żądni wrażeń goście?

Ogromną popularnością cieszą się tzw. ghost tours, podczas których uczestnicy poznają mrożące krew w żyłach opowieści, a przewodnik prowadzi ich śladami zbrodni i pokazuje miejsca najczęściej nawiedzane przez widma. Na zainteresowanych czekają spotkania z łowcami duchów, maskarady, a nawet obiady, przy których rozwiązuje się zagadkowe morderstwa. Niektóre hotele, takie jak Crescent Hotel & Spa, zatrudniają osoby specjalizujące się w ghost storytellingu

Halloweenowy szał często uzupełniają działania w Internecie, takie jak podstrona serwisu Booking.com. Dzięki utrzymanej w konwencji horroru aplikacji można poznać sekrety najbardziej nawiedzonych obiektów w USA, a przy okazji zarezerwować pokój. Oczywiście, jeśli jeszcze nie zemdlało się ze strachu. W nastrój święta duchów wprowadza także strona zaprojektowana przez agencję Buuteeq, umożliwiająca wirtualny spacer po wnętrzach nawiedzonych hoteli.


10/10 czaszek w skali strachu

A co z tymi, którzy naprawdę chcą stanąć z duchem face to face z dala od hałaśliwych wycieczek i halloweenowego kiczu? Dla nich też się coś znajdzie. Nawiedzone hotele oferują specjalne atrakcje dla osób nastawionych na ekstremalne doświadczenia. The Best Western Plus Windsor Hotel zapewnia gościom możliwość nocnej eksploracji tych części obiektu, które na co dzień są zamknięte na cztery spusty. Tropiciele zjaw mają szansę oceniać niedostępne pomieszczenia pod względem aktywności paranormalnej.

W przypadku innych obiektów posiadacze stalowych nerwów mogą również, wzorem bohatera filmu 1408, recenzować pokoje, w których straszy. Noc mogą spędzić dowolnie – roztrzęsieni pod kołdrą lub uzbrojeni w profesjonalny ekwipunek w postaci aparatów Full Spectrum, czujników EMF, kamer termowizyjnych czy rejestratorów EVP. W doborze nawiedzonych pomieszczeń pomaga National Trust Historic Hotels of America. Zrzeszenie co roku publikuje listę osób, którym ukazały się zjawy. Doświadczenia gości są szczegółowo opisane i można się z nich dowiedzieć w jakim hotelu doszło do kontaktu oraz czy duch jest wrogo nastawiony.

Tu byłem. Stephen King

Nudzą Jacka takie sprawy, ciągła praca, brak zabawy. Nawiedzone hotele wiele zawdzięczają temu cytatowi. Ten, kto nigdy go nie słyszał, musiał spędzić ostatnie trzydzieści lat na Księżycu. W końcu Lśnienie Stephena Kinga to jedna z najpopularniejszych książek XX wieku. 

Nie wszyscy wiedzą, że do napisania słynnej powieści grozy zainspirował autora autentyczny obiekt – The Stanley Hotel w Kolorado. W 1973 roku pisarz spędził tam noc w pokoju nr 217 tuż przed zakończeniem sezonu letniego. Ponoć budynek był niemal pusty… jeśli nie liczyć gości z innego świata.

Jak twierdzą świadkowie, obiekt nawiedzają duchy założycieli, hrabiego Dunraven i tajemniczych dzieci. Hotel gorąco zachęca wszystkich sceptyków do przekonania się o tym na własnej skórze. W ofercie ma tzw. Ghost Adventure Package, w ramach którego gościom zapewnia się nocleg w najbardziej nawiedzonej części gmachu (4 piętro), darmowe mierniki pola eletromagnetycznego i pamiątkowy kubek z napisem REⱭЯUM. Obsługa namawia do robienia zdjęć podczas pobytu, ponieważ często udaje się uchwycić na nich manifestacje z zaświatów (głównie tzw. orbs, ale zdarzają się też całe sylwetki). Niesamowite fotografie można przekazać recepcjonistom, którzy wgrywają je na dysk i wyświetlają na monitorze wraz z innymi dowodami na obecność duchów w The Stanley Hotel. 

W 2012 roku obiekt wygenerował 1.4 miliona dolarów przychodu jedynie za sprawą spirytystycznych atrakcji.

Marketing nawiedzonych hoteli

Bez wątpienia promowanie hotelu poprzez widma, krwawe zbrodnie i samobójstwa niesie ze sobą spore ryzyko – jednych klientów odstraszy, innych przyciągnie. Na dodatek, jak zareagują goście, gdy zjawiska nadprzyrodzone okażą się w ich mniemaniu bajką? Poczują ulgę, rozczarowanie? Nigdy nie wrócą i zaczną odradzać pobyt innym?

Nawiedzone hotele starają się ostrożnie podchodzić do indywidualnego turysty. Historie o duchach są umiejętnie dawkowane i rzadko kiedy stanowią jedyny atut, jakim reklamują się obiekty. Zwykle kontakt ze zmorami to pozycja w ofercie, która stoi w jednym szeregu z organizacją wesel, weekendami w SPA czy promocjami dla rodziców z dziećmi. Nikt nie próbuje siłą zmusić gości, by uwierzyli w pojękujące widma i ruszyli na poszukiwanie złośliwych poltergeistów. Co nie znaczy, że osoby przekonane do zjawisk paranormalnych są traktowane pobłażliwe. To po prostu dwa różne targety, którym zapewnia się dostęp do tego, czego oczekują.

Spirytystyczne atrakcje zwykle wahają się między bezpieczną strefą zabawy, w którą może zaangażować się cała rodzina, a arcyciężkim przeżyciem przyprawiającym o obłęd. Bez względu na to, czy w nawiedzonych hotelach faktycznie można spotkać gości, którzy nie wymeldowali się nawet po własnej śmierci, za każdą możliwość obcowania ze straszydłami trzeba słono zapłacić. 

Wbrew pozorom, przerażenie kosztuje znacznie więcej niż relaks.



Źródła: Gizmaniak, LuxLux, JetsetTimes, LodgingMagazine, HotelNewsNow, abcNews, Reinvention Made Easy: Change Your Strategy Change Your Results

21:47