czwartek, 16 maja 2013

MIRA i misja niemożliwa

Rys. Kazuki Takamatsu

Przykuwają uwagę internautów, wzbudzają wątpliwości i zachwycają. Choć łączy je koncepcja, są od siebie zupełnie inne, wywołują odmienne emocje i skojarzenia. Dla odbiorców stanowią zagwozdkę – jedni sądzą, że są świetne, inni, że coś w nich nie gra. Co kryje się w plakatach kampanii MIRA „Guide dogs are vital for the blind”?


Fundacja MIRA to francuska organizacja specjalizująca się w szkoleniu psów towarzyszących. Od ponad 30 lat przygotowuje zwierzęta, które mają odpowiadać na codzienne i rehabilitacyjne potrzeby osób niepełnosprawnych. Na swojej stronie internetowej zaznacza, że wszystko, co jest możliwe dla ogółu, powinno być także możliwe dla ludzi o zwiększonych potrzebach, a przystosowywanie chorych do normalnego życia stanowi jej priorytet. Kampania „Guide dogs are vital for the blind” ma uświadomić jak ważne dla niewidomych jest posiadanie psów przewodników by osiągnąć ten cel.

Rys. Tara McPherson
Za realizację koncepcji odpowiada agencja Publicis na czele z Erikiem Vervroegenem. Znany z nietypowych pomysłów dyrektor kreatywny ma na swoim koncie m.in. świetne spoty dla Amnesty International*. Tym razem do współpracy nad projektem zaprosił czterech ilustratorów: Kazukiego Takamatsu (artystę, którego widmowe grafiki imitują obrazy 3D), „koronowaną księżniczkę sztuki plakatu”** Tarę McPherson, chorwackiego rysownika Davora Vrankića oraz twórcę okładek dla DC Comics, Jamesa Jeana.

Artyści przedstawili cztery wersje tej samej koncepcji. Główny temat stanowiła osoba niewidoma i pies towarzyszący, których serca łączyła symboliczna, czerwona linia. Ten prosty symbolizm nie wzbudził w internautach żadnych zastrzeżeń, w przeciwieństwie do tła grafik:
 „Super ilustracja, ale nie jestem pewien, czy tak szczegółowe tło pomaga w odbiorze. Najważniejsze jest połączenie między człowiekiem i psem – myślę, że to świetny insight. Reszta jest zwyczajnie deprymująca.”
„Czy ktoś może mi wyjaśnić co, do cholery, dzieje się w tle obrazu?”
Rys. Davor Vrankić
Tymczasem przekaz wydaje się dość jasny. Projektując plakaty, ilustratorzy musieli wyobrazić sobie, jak niewidomi postrzegają najbliższe otoczenie i świat w ogóle. To niezwykle trudne zadanie dla rysowników, właściwie niemożliwe do wykonania (koniec końców wzrok jest dla ilustratora jak smak dla kucharza). Nie sposób przewidzieć w jakim kierunku rozwija się wyobraźnia całkowicie odcięta od najważniejszego zmysłu. Najprawdopodobniej wizje osób ociemniałych zupełnie nie przypominają tego, co jest nam znane, stąd też na ilustracjach kłębią się osobliwe i trochę straszne kształty. Należy jednak pamiętać, że to, co nam wydaje się niepokojące i dziwne, dla niewidomego może być całkiem normalne.

Rys. James Jean
Każdy ilustrator zmierzył się z zadaniem przy pomocy zupełnie innych środków. Osobiście najbardziej do gustu przypadła mi grafika Takamatsu, która przywodzi na myśl synestezję. Przedstawiona na ilustracji dziewczynka zdaje się „widzieć” najbliższe otocznie… słuchem. W danej chwili istnieje dla niej tylko niewielki, docierający do uszu kawałek świata – szelest ubrań, tupot butów i głosy nabierają w jej wyobraźni kształtów przechodzących obok postaci. Z kolei rysunek Jeana obrazuje problem za pomocą deformacji, w której odbijają się echa popkulturowych wpływów (komiksu, animacji). Tło jest przytłaczające, a otwarta kompozycja paradoksalnie sprawia klaustrofobiczne wrażenie, napiera na niewidomego i psa. Autor podjął piekielnie trudny temat za pomocą ciemnych tonów, groteski, surrealizmu. Tymczasem grafika Vrankića przedstawia trudy, z jakimi każdego dnia zmagają się niewidomi. Ilustracja pokazuje, że z pozoru niewinne elementy codzienności stają się alarmującymi bodźcami, gdy można je rozpoznać jedynie za pomocą słuchu i dotyku.

Mimo zastrzeżeń internautów, kampania osiągnęła swój cel – wywołała dyskusję, a przez to sukces (niektórzy prognozują Vervroegenowi kolejnego Lwa na Festiwalu w Cannes). Co ciekawe, wątpliwości odbiorców nie wynikały z niedopracowanej koncepcji projektu, a z faktu, że w dobie DeviantArta i sieciowych „artystów” przeciętnemu internaucie ciężko ustosunkować się do… sztuki. 

* Spoty pt. „Signature” i „Bullet”. Warto obejrzeć (robią wrażenie):



** Cytat z magazynu ELLE.


21:35